środa, 18 grudnia 2019

Mycie włosów bez szamponu?




Jeśli śledzicie mnie na Instagramie, z pewnością wiecie już o moim eksperymencie #bezszamponu. W ostatnim czasie zdecydowałam się na odstawienie zwykłych, drogeryjnych szamponów, w plastikowych opakowaniach. Zrezygnowałam także z odżywek do włosów. Było to spowodowane po pierwsze chęcią wypróbowania bardziej ekologicznej pielęgnacji włosów (aby zużywać mniej plastiku, kupować mniej kosmetyków), a po części chęcią odmiany (moje włosy źle reagowały na „normalne” szampony, po jakimś czasie każdy zwykły szampon zaczynał mnie uczulać).

Chciałabym dzisiaj podsumować mój ponad miesięczny eksperyment, z myciem włosów bez szamponu, przy użyciu kilku metod „no poo”. Jak mi poszło? Czy mi się podobało? Jak zareagowały moje włosy? Czy będę nadal kontynuować eksperyment? Odpowiedzi znajdziecie poniżej.


Jakie metody wypróbowałam?


1.Mycie mąką


Mycie włosów mąką, to chyba jedna z najbardziej wydajnych i najtańszych metod. Mąkę zwykle mamy już w kuchennej szafce, łatwo więc wypróbować taką metodę, bez konieczności kupowania nowego produktu. Najbardziej znaną opcją, jest mycie włosów mąką żytnią, ja jednak mam na nią uczulenie, a więc postawiłam na mąkę z ciecierzycy.
Mycie mąką jest ciekawą opcja dla osób, które mają bardzo wrażliwą skórę głowy i szybko dostają uczulenia na "normalne" szampony. Mąka jest bardzo delikatnym "myjadłem", a więc nie trzeba obawiać się podrażnień.

Przepis na szampon z mąki z ciecierzycy:

Będzie nam potrzebna mąka (przesiana, dobrze zmielona) oraz chłodna woda. Łyżkę mąki należy wsypać do pojemnika z wodą ( około 3/4 szklanki lub szklanka wody) i wszystko mieszamy (możemy użyć po prostu łyżki, lub wymieszać blenderem). Szampon jest już gotowy, używamy go, tak jak zwykłego szamponu (jest jednak różnica w konsystencji - tutaj nie uzyskamy piany), wmasowujemy w skórę głowy i spłukujemy.

Ta metoda sprawdza się u mnie dobrze, jeśli zastosuję ją wymiennie z innymi metodami (czyli np. w poniedziałek umyję włosy mąką, a następne mycie we środę będzie już z wykorzystaniem np. orzechów piorących i tak na zmianę). Po jednym umyciu włosów mąką efekt jest zadowalający. Włosy wydają się być bardziej miękkie i puszyste, nabierają więcej blasku. Z kolei jeśli chciałabym myć włosy tylko i wyłącznie mąką, to niestety po kilku myciach stają się przyklapnięte, ciężkie i szybciej się przetłuszczają.


2. Mycie orzechami piorącymi

To zdecydowanie moja ulubiona metoda. Mimo, że wymaga tych 15/20 minut na przygotowanie szamponu, to na mojej skórze głowy sprawdziła się najlepiej. Orzechy myją bardzo delikatnie, nie podrażniają, ale jednocześnie dobrze oczyszczają. Szampon orzechowy ma konsystencję przyjemnej piany, którą łatwo rozprowadzić na skórze głowy. Włosy po umyciu są dobrze oczyszczone, skóra głowy nawilżona.

Przepis na szampon z orzechów piorących:
Będziemy potrzebować 3 lub 4 przepołowionych orzechów piorących ( takich orzechów można użyć kilka razy do wykonania szamponu, należy je tylko wysuszyć po użyciu) oraz jedną szklankę wody. Opcjonalnie można użyć też olejku eterycznego (ja używam czasem miętowego).
Orzechy należy umieścić w garnku z wodą i gotować przez 15 minut, od czasu do czasu mieszając. Później schładzamy całą mieszankę do temperatury pokojowej, wyjmujemy orzechy i miksujemy płyn blenderem, do uzyskania białej piany. Szampon jest gotowy - najlepiej używać go od razu po zrobieniu (inaczej, piana opadnie i znów zmieni się w wodę).

Mycie orzechami sprawdziło się na mojej skórze głowy fantastycznie. Taki szampon z orzechów domowej roboty, nie odbiega w działaniu od normalnego szamponu, z tym, że jest jeszcze bardziej łagodny, co bardzo mi pasuje i łatwo rozprowadza się go na skórze głowy. Włosy są po nim świeże i dobrze oczyszczone.


3. Mycie zwykłym mydłem + płukanka octowa


Sposób, który stosowałam już w podstawówce (przez bardzo długi czas myłam włosy po prostu szarym mydłem), jednak wtedy nie wiedziałam, że mydło ma takie ph, które nie nadaje się do mycia włosów, a więc należy używać płukanki zakwaszającej.

Przepis na mycie włosów zwykłym mydłem:
Mydło spieniamy w dłoniach (lub wkładamy do większego pojemniczka napełnionego wodą i w nim spieniamy mydło) przy pomocy wody i uzyskaną pianą myjemy skórę głowy. Po umyciu włosów i opłukaniu wodą, spłukujemy je (całość) przy użyciu płukanki octowej (1 łyżka octu jabłkowego na 1 litr wody, zamiast octu możemy też użyć soku z cytryny), która domyka łuski włosa.

Na moich włosach ten sposób sprawdził się "średnio". Szczerze mówiąc miałam wrażenie, że po jednym dniu moje włosy, zaraz przy skórze głowy są dość tłuste, a na długości z kolei przesuszone.

4. Mycie ziemią okrzemkową


Próbowałam także mycia włosów ziemią okrzemkową, na takiej samej zasadzie jak mycie mąką (czyli jedna łyżka ziemi okrzemkowej rozpuszczona w szklance wody). Szczerze mówiąc ten sposób w ogóle się nie sprawdził na mojej skórze głowy, włosy wyglądały jakby w ogóle nie były umyte. Ziemia okrzemkowa sprawdziła się jednak fajnie w roli delikatnego peelingu do skóry głowy (rozmieszana z odrobiną soku z cytryny i wodą).


Mycie bez odżywki

Podczas eksperymentu postawiłam sobie także dodatkowe wyzwanie - by nie używać sklepowych odżywek, masek do włosów. W zamian za nie co kilka dni stosowałam olejowanie włosów (oliwą z oliwek) oraz przed każdym myciem nakładałam na włosy „maskę”, którą sama zrobiłam.

Przepis na maskę:
-3 łyżki masła z migdałów
- 2 łyżki oleju z awokado
- 1 łyżka oleju z czarnuszki

Wykonanie:
Masło z migdałów roztapiamy w kąpieli wodnej, gdy już się roztopi dodajemy do niego pozostałe składniki i dokładnie mieszamy. Odstawiamy miksturę do schłodzenia i wstawiamy do lodówki, na około godzinę. Możemy używać maski już w takim stanie, albo, zmiksować ją blenderem (by uzyskać bardziej lekką konsystencję).


Jakie były efekty nie używania sklepowych odżywek? Spodziewałam się, że włosy będą wyglądać fatalnie. Jednak nie było katastrofy. Włosy wyglądały poprawnie - rzeczywiście mogłyby wyglądać jeszcze lepiej, ale też nie wyglądały źle. Dodam, że jeśli chodzi o równowagę peh, to moje włosy w tym momencie w ogóle nie potrzebują protein, a więc używam od jakiegoś czasu jedynie humektantów i emolientów. Podczas ponad miesięcznego wyzwania używałam tylko emolientów i włosy wciąż wyglądały dobrze.

Dodatkowo
Podczas trwania wyzwania sklepowy suchy szampon zmieniłam na własnoręcznie zrobiony suchy szampon, z mąki kukurydzianej. Taka własnoręcznie zrobiona wersja sprawdza się równie dobrze, co "kupna". Jedyną różnicą jest sposób nakładania szamponu na włosy - jeśli chodzi o szampon diy, najlepiej nakładać go przy użyciu pędzelka (tak jest najwygodniej).

Żel nawilżający do skóry głowy (z apteki) zamieniłam na żel z siemienia lnianego (aby go stworzyć potrzebujemy łyżkę siemienia i pół szklanki wody; siemię zalewamy wodą, odstawiamy na cały dzień, po tym czasie żel jest gotowy, należy tylko oddzielić nasiona od żelu przy pomocy sitka i łyżeczki). Żel z siemienia aplikuję na skórę głowy przy użyciu strzykawki.


Która z metod „no poo” sprawdziła się u mnie najlepiej?


Na moich włosach najlepiej sprawdza się mycie orzechami piorącymi. Mieszanka dobrze oczyszcza skórę głowy i nie podrażnia. Metoda jest wydajna (tych samych orzechów można użyć kilka razy). Jedynym minusem tej metody jest czas przygotowania, jednak jestem w stanie ten minus "przezbyć" ;). Zanim rozpoczęłam eksperyment moja skóra głowy była mocno przesuszona i podrażniona, często też mocno mnie swędziała. W trakcie trwania eksperymentu zauważyłam, że podczas mycia orzechami piorącymi, stan skóry się poprawia, aż do całkowitego wyciszenia objawów, z czego byłam bardzo zadowolona.

Chciałabym też podkreślić, że to, iż dana metoda sprawdza się u mnie, nie oznacza, że tak będzie u każdej innej osoby. Każda skóra głowy jest inna i ma odmienne potrzeby, a więc jeśli chcemy się dowiedzieć, czy nasza skóra polubi się z konkretnym produktem, jedynym wyjściem jest przetestowanie go na sobie :).


Efekty eksperymentu na włosach



Mam wrażenie jakby włosy były mniej napuszone i bardziej nawilżone. Myślę, że są też bardziej dociążone (to pewnie sprawka emolientów zawartych w mojej masce do włosów). Kolor włosów na zdjęciach różni się, ponieważ moje włosy zwykle w każdym świetle wyglądają inaczej.

Jestem pozytywnie zaskoczona efektem tego eksperymentu widzialnym na zdjęciach. Przypuszczałam, że może być dużo gorzej, a wręcz odwrotnie - że włosy po tylu próbach testowania nowych przepisów będą wymęczone i w gorszym stanie.

Widać, że przed eksperymentem włosy były wyraźnie bardziej suche, spuszone. Teraz wyglądają na bardziej gładkie, dociążone, bardziej nawilżone.


Koniec eksperymentu - co teraz?


Czy powrócę do „normalnych” szamponów?
Na pewno nie. Co prawda po zakończeniu eksperymentu spróbowałam jeden raz umyć włosy zwykłym szamponem (byłam akurat na wyjeździe) i moja skóra głowy zareagowała okropnym podrażnieniem, przesuszeniem (wszystkie objawy, które miałam przed zaczęciem eksperymentu powróciły). Z pewnością więc nie powrócę więc na stałe do typowych szamponów z drogerii. Nie powrócę też do "kupnego" suchego szamponu oraz żelu nawilżającego skórę głowy (ponieważ te domowej roboty świetnie się sprawdzają).

W tym momencie myję włosy na przemian - szamponem w kostce (z Czterech Szpaków który jak na razie mnie nie uczulił i nie podrażnił) i orzechami piorącymi. Wcześniej (przed eksperymentem) niejednokrotnie próbowałam już mycia włosów szamponami w kostce innych firm, jednak tamte za każdym razem mnie uczulały. Po zakończeniu eksperymentu postanowiłam jednak dać jeszcze szansę kolejnemu szamponowi w kostce i okazało się, że było warto, bo ten z Czterech Szpaków jak na razie dobrze działa na moją skórę głowy.
Szampon w kostce to świetna opcja, jeśli zależy nam na niekupowaniu szamponów w plastikowych opakowaniach, a równocześnie chcemy skorzystać z gotowego produktu (nie musieć "bawić się" w tworzenie własnych szamponów).
W przyszłości chciałabym spróbować jeszcze innych naturalnych szamponów, w szklanych opakowaniach (Trawiaste) oraz zakupić emolientowy balsam do włosów w kostce. Jak na razie jestem jednak zadowolona z efektów zamiennego mycia orzechami piorącymi i szamponem w kostce. Kiedy nie chce mi się przygotowywać swojego szamponu z orzechów, używam szamponu w kostce. Od czasu do czasu stosuję też płukankę octową, która dobrze wygładza włosy i zmniejsza problem łupieżu.

Eksperyment ukazał mi, iż mycie włosów bez typowych szamponów z drogerii jest możliwe. Dzięki niemu zrozumiałam także, że te "sklepowe szampony" nie służą nie tylko środowisku, ale także mojej skórze głowy, ponieważ potrzebuje ona w tym momencie czegoś bardziej naturalnego. Myślę więc, że była to naprawdę wartościowa lekcja cierpliwości (w testowaniu nowych receptur) i poznawania potrzeb swojej skóry głowy. Zdecydowanie polecam każdemu przeprowadzenie takiego eksperymentu, by zobaczyć czego nasza skóra głowy rzeczywiście potrzebuje.

9 komentarzy:

  1. Bardzo fajne efekty, chyba zrobię sobie swój prywatny eksperyment na włosach;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, mam nadzieję, że Twoje włosy też dobrze zareagują na eksperymenty :).

      Usuń
  2. Miałam okazję myć włosy ziemią okrzemową. To nie dla mnie, ale sprawdzę jeszcze inne sposoby. Być może trafię na coś lepszego, ciekawego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto potestować na sobie - każde włosy są inne i reagują inaczej, pozdrawiam ciepło :).

      Usuń
  3. U mnie najlepiej sprawdza się ocet jabłkowy – dla mnie to idealny oczyszczacz do włosów. Nie ma co prawda tak przyjemnego zapachu jak drogeryjne szampony, ale po wysuszeniu – włosy są niezwykle świeże. Co więcej, taka płukanka z octu jabłkowego niesie za sobą korzyść w postaci wzmocnienia włosów. Niektórzy twierdzą, że po stosowaniu pojawiają się również baby hair.

    Kilka razy słyszałam o ziemi okrzemkowej i Twój pis – determinuje mnie do wypróbowania tej metody. P.S: Fajne, inspirujące zestawienie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także lubię działanie octu, dodatkowo przetestowałam taki ocet zrobiony w domu z obierek po jabłkach i nie ma on tak ostrego zapachu jak te "sklepowe" :). Cieszę się, że zainspirowałam Cię do testów. Ja sama także ciągle wypróbowuję coś nowego, bardzo lubię takie kosmetyki z kuchennej szafki, bo to i eko i tańsza opcja :).

      Usuń
  4. Ja to mam problem z przetłuszczaniem, ale i wypadaniem włosów i nie wiem kompletnie, jak mam się za to zabrać, żeby jednak takiej sytuacji nie było. Ogólnie tutaj https://hairstyler.pl/ widziałam fajne kosmetyki właśnie, ale fryzjerskie. One powinny być lepsze, niż te drogeryjne. Czy to prawda? Próbowałaś może coś od nich?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o wypadanie włosów, czy przetłuszczanie, to przede wszystkim na początek polecam zbadanie tego tematu "od środka" organizmu - chodzi mi o udanie się do lekarza, zrobienie badań i sprawdzenie stanu hormonów, ponieważ często może być to ze sobą połączone. Lekarz może też polecić suplementy (np. biotynę, skrzyp, pokrzywę) albo zmianę diety, która również może być pomocna. Osobiście nigdy nie korzystałam z takich kosmetyków fryzjerskich, a więc nie mam o nich opinii, ja zdecydowanie wolę kosmetyki naturalne i różne sposoby diy. Polecam też na pewno dobieranie kosmetyków do potrzeb swojej skóry głowy, a temat można zgłębić chociażby na grupie "włosing" na Facebooku, gdzie jest naprawdę sporo wiedzy :).

      Usuń