Jak poradzić sobie z bólem? Jak nie tracić chęci do życia, podczas dni, gdy wszystko mnie boli i nie mam fizycznych możliwości, aby podnieść się z łóżka? Jak żyć z chorobą? Jak się nie załamać, pomimo stale towarzyszącego mi okropnego bólu?
W ostatnich miesiącach, pytania te przychodziły mi do głowy wielokrotnie, wręcz powracały do mnie jak bumerang.
Było to spowodowane faktem, iż nastąpiło nieoczekiwane pogorszenie stanu mojego zdrowia (aby doprecyzować - przy mojej spondyloartropatii, przyzwyczaiłam się już do codziennego, "tępego bólu" (takiego w mojej skali 5/10), ale ostatnio praktycznie codziennie budziłam się z przeraźliwym bólem stawów (taki 10/10), który wydawał się być nie do zniesienia, nie mogłam się schylić, kucać, niczego podnosić, myśleć o niczym innym poza bólem, a zażywane tabletki niczego nie zmieniały) i czułam się totalnie bezsilna, obdarta ze wszelkiej godności młodego, 25-letniego człowieka, który "zawsze ma na wszystko siłę" i po prostu tryska energią.
Czy znalazłam odpowiedź?
Muszę Was zasmucić. Nie znalazłam idealnej, satysfakcjonującej mnie odpowiedzi. Wciąż, podczas tych ciężkich, niesamowicie trudnych do przeżycia dni, czuję okropny żal, rozpacz, samotność (wyobcowanie), smutek, bezsilność i złość - a raczej niesamowicie intensywną mieszaninę tych wszystkich uczuć.Zauważyłam jednak, że znalazłam kilka sposobów na to, aby te negatywne odczucia złagodzić. Postanowiłam się więc nimi z Wami podzielić, mając nadzieję, że pomogą one komuś, kto przechodzi przez podobne chwile.
Jak poczuć się lepiej, mimo okropnego bólu?
1. Opisz swoje uczucia
Zawsze, podczas trudnych chwil, staram się przegadać problem - ze sobą, z bliskimi osobami. Zauważyłam jednak, że bardzo dobrze działa na mnie "wypisanie" się i później przyjrzenie się swoim słowom. Samo przeniesienie swoich emocji i przeżyć na papier przynosi sporą ulgę psychiczną, naprawdę warto spróbować.
2. Oddech
Spróbuj w miarę możliwości rozluźnić się, położyć wygodnie, włączyć relaksującą muzykę i dyfuzor uspokajających olejków eterycznych. Powoli skieruj swoją uwagę na oddech - weź głęboki wdech i rozluźniający wydech. Wyobraź sobie, że wraz z wdechem nabierasz powietrze, które dodaje Ci energii, napełnia Cię siłą, która pomoże Ci zwalczyć chorobę i ból, a wraz z wydechem, wypuszczasz z siebie powietrze, które jest pełne bólu, negatywnej energii. Powoli, z każdym oddechem, Twoje ciało coraz bardziej się rozluźnia, a ból i negatywna energia, ulatują i opuszczają Twoje ciało.
Taka relaksacja, często potrafi zdziałać cuda. Ja osobiście uwielbiam medytować, a w ciężkich chwilach, zawsze zdaję sobie sprawę z tego, że nawet króciutka medytacja lub po prostu chwila relaksu, skupienie się na oddechu, może pomóc mi się rozluźnić i znaleźć inną perspektywę.
3. Joga
Wspaniale relaksuje także joga. W przestrzeniach Internetu można odnaleźć wiele świetnych filmów oraz artykułów, które prezentują konkretne pozycje jogi na bóle danych części ciała (np. tutaj - najprostsze asany na ból kręgosłupa).
4. Jakikolwiek ruch
Często, w momencie dużego bólu stawów, mamy tendencje do zaniechania jakiegokolwiek ruchu - najchętniej nie wstawalibyśmy z łóżka. Moim zdaniem, jest to niezbyt dobra decyzja, choć wiem jak ciężko jest "wywalczyć" ze sobą to, aby w ogóle się ruszyć w takim momencie. Dobrze jest chociażby wstać, pochodzić po mieszkaniu, jeśli dasz radę, to idź na powolny spacer - może być samotny, z muzyką "na uszach", może być z bliską osobą, która wesprze Cię słowem i siłą, jeśli będzie trzeba.
Jeśli zaznasz w takiej chwili, choć odrobiny ruchu, poczujesz, że dajesz radę. Poczujesz ten przypływ pozytywnej energii, który daje nam ruch na świeżym powietrzu.
5. Motywacja zewnętrzna i wewnętrzna
Ja w takich chwilach, często potrzebuję motywacji od bliskich osób, do tego, aby chociażby iść na wspomniany powyżej spacer. Wiem też, że w chwilach bólu mam tendencje do zamykania się przed światem, nie chcę z nikim rozmawiać, a z drugiej strony potrzebuję tego kontaktu i wsparcia. Skoro więc, zaobserwowałam u siebie takie zachowanie (myślę, że dość typowe w przypadku, gdy choruje się na jakąś poważniejszą chorobę przewlekłą), staram się przezwyciężyć siebie i tą moją swego rodzaju "chorobową dumę" (nie wiem jak to nazwać - chodzi mi o takie poczucie, że powinnam być w tym czasie sama, bo nie chcę, aby inne osoby musiały się mną zajmować i pocieszać) i wyjść do ludzi, mówić o swoich odczuciach, mówić czego potrzebuję i dawać sobie pomóc.
6. Dostrzeganie pozytywów choroby
Ale zaraz?! Jakie pozytywy?? Otóż tak. Musimy nauczyć się postrzegać naszą chorobę, jako naszego przyjaciela, jako część nas. Skoro ma nam towarzyszyć do końca życia, to musimy "wyciągnąć" z niej coś dobrego dla siebie.
Jakie ja widzę pozytywy mojej choroby? M.in.:
- dzięki niej jestem w stanie postrzegać inaczej inne osoby, które są chore, mam dla nich więcej zrozumienia i współczucia,
- jestem inną osobą - odmienioną poprzez ciężkie przeżycia, które nauczyły mnie w bardzo szybkim czasie m.in. tego, jakie osoby są prawdziwymi przyjaciółmi, co to jest szczęście, jakie znaczenie ma każda chwila, jak doceniać czas z bliskimi osobami, jak dbać o siebie, jak być wdzięcznym za życie, jak doceniać w pełni chwile bez bólu,
- zyskałam nową perspektywę i jestem wdzięczna za to, że jestem taką osobą, jaką jestem teraz, a nie byłabym nią, gdyby nie choroba i przeżycia nią spowodowane,
- poznałam wspaniałe osoby, których z pewnością nie miałabym szansy poznać, gdyby nie choroba,
- zaczęłam poszerzać kręgi moich zainteresowań, z uwagi na to, że przez chorobę, nie mogłam już robić niektórych rzeczy, które kochałam wcześniej (np. nie mogę już jeździć na nartach, grać na pianinie tak dużo jak kiedyś, bardzo dużo pływać, bardzo dużo jeździć na rowerze, ale zastąpiłam te czynności innymi - uczę się np. szycia na maszynie, fotografii, malowania, czytam więcej książek niż kiedyś itd.).
Wpadłam kiedyś na pomysł, aby wypisać sobie na kartce wszystkie pozytywy i negatywy, łączące się z moją chorobą i jej wpływem na moje życie. Zdziwił mnie fakt, iż wynik był podzielony idealnie po połowie - nie przeważyły ani plusy, ani minusy. Podsumowując moją listę stwierdziłam, że w rzeczywistości "było warto to przeżyć". W trudnych chwilach, często do niej powracam i znowu uświadamiam sobie, że jest to wszystko sporo warte. Polecam Ci stworzenie sobie takiej listy - zdziwisz się, ile pozytywnych rzeczy wynikło z tego, tak naprawdę dość traumatycznego przeżycia.
7. Pogodzenie
Jeśli będziesz denerwować się i przez cały dzień złościć na swoją sytuację, na swoje życie i okoliczności, to w niczym to Ci nie pomoże, a z pewnością przyniesie więcej niepokoju niż ulgi. Dobrze jest dać upust emocjom (jeśli czuję, że chce mi się bardzo płakać i jestem zrozpaczona - płaczę. Zwykle po kilku/kilkunastu minutach chęć na płacz znika), ale nie można im się cały czas poddawać i np. wściekać się po sobie cały dzień. Ja staram się zawsze jak najbardziej się rozluźnić, zrobić dla siebie coś przyjemnego - np. wziąć ciepłą kąpiel w wannie, wypić gorącą czekoladę, poczytać dobrą książkę, obejrzeć film. Zrobić coś, co przyciesie choć chwilową ulgę w bólu lub troszkę umili mi te ciężkie chwile. Szukam też w sobie akceptacji, o którą przecież jest tak trudno, w chwilach mocnego bólu.
Staram się powiedzieć do siebie - "trudno, to jest trudna sytuacja, dzisiaj czuję się bardzo źle, ale wiem, że może jutro lub za parę dni lub za miesiąc będzie inaczej. Jest przede mną wiele pięknych chwil, wiele cudownych momentów i będę mogła się nimi cieszyć bez bólu. Oczyma wyobraźni widzę już jak mocno będę mogła doceniać te chwile, gdy mogę chodzić bez bólu. Dzisiaj odpoczywam, mam gorszy dzień i chociaż nie zmienię mojej sytuacji, to mogę próbować spojrzeć na nią inaczej. Mogę spróbować rozluźnić się i zrelaksować, na tyle, na ile tylko dam radę."
Pogodzenie się z chorobą nie jest łatwe. Mimo wszystko próbuję, próbuję ile sił, bo wiem, że robię to dla siebie, wiem, że tylko ja w tej sytuacji mogę sprawić, że poczuję się choć odrobinę lepiej.
Jeszcze kilka lat temu, podczas takiego dnia, gdy czułam mocny ból, byłam tak sfrustrowana, smutna i przerażona, że poprzez ten mój negatywny stan (psychiczny) fizyczne dolegliwości bólowe jeszcze bardziej się nasilały.
Teraz jestem z siebie dumna, gdy mogę i staram się w takiej sytuacji sobie powiedzieć : "Jest jak jest, takie dni też mi się zdarzały i będą zdarzać, takie dni także czegoś mnie uczą o sobie i o innych. To jest moje życie, nie mam innego. Mimo tego okropnego bólu zwracam się do siebie i mówię sobie, że kocham siebie, jestem tu, chcę dać sobie poczucie bezpieczeństwa, spokoju i się wspierać. Będę wspierać moje ciało w chorobie i cierpliwie czekać, nieustannie walczyć, by choć raz jeszcze poczuć się lepiej, by doświadczyć daru jakim jest dzień bez tak dużego bólu."
Na sam koniec, chciałabym powiedzieć Wam, że rozumiem. Jeśli czujecie ból i wydaje się Wam, że za każdym razem, za każdym gorszym dniem trafiacie na ścianę - mam dokładnie tak samo. Pamiętajcie, że jest na Ziemi wiele takich osób, osób, które zmagają się z dolegliwościami podobnymi do Waszych. Możecie je w naprawdę łatwy sposób znaleźć (chociażby wpisując nazwę swojej choroby + "forum" w wyszukiwarkę albo poszukać wśród grup na Facebooku) i wzajemnie się wspierać.
Wysyłam Wam dużo pozytywnej energii i (pisząc te słowa podczas jednego z tych "najgorszych dni") mówię Wam, żebyście przy tym wszystkim starali się nie stracić wiary w siebie, żebyście uwierzyli, że macie w sobie tę wewnętrzną siłę, róbcie coś dobrego dla siebie, pomimo bólu, bo naprawdę warto, warto to zrobić dla siebie.
7. Pogodzenie
Jeśli będziesz denerwować się i przez cały dzień złościć na swoją sytuację, na swoje życie i okoliczności, to w niczym to Ci nie pomoże, a z pewnością przyniesie więcej niepokoju niż ulgi. Dobrze jest dać upust emocjom (jeśli czuję, że chce mi się bardzo płakać i jestem zrozpaczona - płaczę. Zwykle po kilku/kilkunastu minutach chęć na płacz znika), ale nie można im się cały czas poddawać i np. wściekać się po sobie cały dzień. Ja staram się zawsze jak najbardziej się rozluźnić, zrobić dla siebie coś przyjemnego - np. wziąć ciepłą kąpiel w wannie, wypić gorącą czekoladę, poczytać dobrą książkę, obejrzeć film. Zrobić coś, co przyciesie choć chwilową ulgę w bólu lub troszkę umili mi te ciężkie chwile. Szukam też w sobie akceptacji, o którą przecież jest tak trudno, w chwilach mocnego bólu.
Staram się powiedzieć do siebie - "trudno, to jest trudna sytuacja, dzisiaj czuję się bardzo źle, ale wiem, że może jutro lub za parę dni lub za miesiąc będzie inaczej. Jest przede mną wiele pięknych chwil, wiele cudownych momentów i będę mogła się nimi cieszyć bez bólu. Oczyma wyobraźni widzę już jak mocno będę mogła doceniać te chwile, gdy mogę chodzić bez bólu. Dzisiaj odpoczywam, mam gorszy dzień i chociaż nie zmienię mojej sytuacji, to mogę próbować spojrzeć na nią inaczej. Mogę spróbować rozluźnić się i zrelaksować, na tyle, na ile tylko dam radę."
Pogodzenie się z chorobą nie jest łatwe. Mimo wszystko próbuję, próbuję ile sił, bo wiem, że robię to dla siebie, wiem, że tylko ja w tej sytuacji mogę sprawić, że poczuję się choć odrobinę lepiej.
Jeszcze kilka lat temu, podczas takiego dnia, gdy czułam mocny ból, byłam tak sfrustrowana, smutna i przerażona, że poprzez ten mój negatywny stan (psychiczny) fizyczne dolegliwości bólowe jeszcze bardziej się nasilały.
Teraz jestem z siebie dumna, gdy mogę i staram się w takiej sytuacji sobie powiedzieć : "Jest jak jest, takie dni też mi się zdarzały i będą zdarzać, takie dni także czegoś mnie uczą o sobie i o innych. To jest moje życie, nie mam innego. Mimo tego okropnego bólu zwracam się do siebie i mówię sobie, że kocham siebie, jestem tu, chcę dać sobie poczucie bezpieczeństwa, spokoju i się wspierać. Będę wspierać moje ciało w chorobie i cierpliwie czekać, nieustannie walczyć, by choć raz jeszcze poczuć się lepiej, by doświadczyć daru jakim jest dzień bez tak dużego bólu."
Na sam koniec, chciałabym powiedzieć Wam, że rozumiem. Jeśli czujecie ból i wydaje się Wam, że za każdym razem, za każdym gorszym dniem trafiacie na ścianę - mam dokładnie tak samo. Pamiętajcie, że jest na Ziemi wiele takich osób, osób, które zmagają się z dolegliwościami podobnymi do Waszych. Możecie je w naprawdę łatwy sposób znaleźć (chociażby wpisując nazwę swojej choroby + "forum" w wyszukiwarkę albo poszukać wśród grup na Facebooku) i wzajemnie się wspierać.
Wysyłam Wam dużo pozytywnej energii i (pisząc te słowa podczas jednego z tych "najgorszych dni") mówię Wam, żebyście przy tym wszystkim starali się nie stracić wiary w siebie, żebyście uwierzyli, że macie w sobie tę wewnętrzną siłę, róbcie coś dobrego dla siebie, pomimo bólu, bo naprawdę warto, warto to zrobić dla siebie.
Kochana, jesteś cudowną osobą i podziwiam Cię, że się nie załamujesz w gorszych momentach! Wiele osób jest zdrowych fizycznie, ale marnują oni swoje życie na to, co nie jest tak naprawdę ważne w życiu, np. gonią za pieniędzmi, rywalizują z innymi itp. Ty, mimo swojej choroby, wiesz, czym jest prawdziwe szczęście i jest to niezwykły dar. Pozdrawiam! :* /zapomniany-pamietnik.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Aniu za te słowa. Bardzo, bardzo mi miło.
Usuńsuper wpis, dużo przydatnych informacji :)
OdpowiedzUsuń