poniedziałek, 29 marca 2021

Czy minimalizm oznacza wolność od zakupowych zachcianek?

 


Minimalizm zachęca nas do pozbycia się nadmiaru i następnie kupowania z głową - dodawania do naszej przestrzeni tego, co naprawdę nam potrzebne. Inspirując się tą filozofią, jesteśmy w stanie ograniczyć naszą konsumpcję. Ale czy minimalista jest w stanie całkowicie pozbyć się zakupowych zachcianek? Jak to jest u mnie po kilku latach inspirowania się minimalizmem?


Jak wyglądały moje zakupy kilka lat temu...

W przeszłości kupowałam nałogowo. Kupowałam dla zabicia czasu, gdy gorzej się czułam, gdy coś mi nie wyszło, kiedy świętowałam jakiś swój sukces. Wyjście na zakupy było dla mnie także formą spędzania czasu z koleżankami. Na zakupach (mówię tu o kupowaniu rzeczy dodatkowych, nie podstawowych produktów spożywczych) byłam regularnie, kilka razy w tygodniu. Zachcianki zakupowe to było coś, czym miałam w zwyczaju się chwalić. To było coś pożądanego, naturalnego - "kobieta musi mieć zachcianki i je sobie dowolnie spełniać", "nic nie da ci tyle radości i spełnienia, co udane zakupy", "nie potrzebuję treningu, bo chodzę po galerii" - to przesłania, o których nieraz wspominałyśmy (teoretycznie w żartach, tak naprawdę podświadomie w to wierząc) z koleżankami przemierzając kolejny kilometr sklepowych alejek.

Dostrzegając swoją kolejną zachciankę, czułam, że po prostu muszę pozwolić sobie ją spełnić, bo inaczej będę nieszczęśliwa. Zachcianka pojawiała się, a ja za kilka godzin już nabywałam daną rzecz. Nie widziałam w tym wtedy nic dziwnego.

Zakupy były dla mnie nałogiem, w rezultacie bardzo niezdrowym i wycieńczającym (choć wtedy tego nie dostrzegałam - np. nie łączyłam tego silnego bólu głowy z czterema godzinami spędzonymi tego samego dnia w galerii). Wszystko to jednak zaczęło się zmieniać wraz z moim zapoznawaniem się z założeniami minimalizmu.


Czy minimalizm zniwelował moje zakupowe zachcianki?

Wraz z inspirowaniem się minimalistycznym podejściem do kupowania, zaczęłam stopniowo uświadamiać sobie, że moje podejście do zakupów nie jest zdrowe. Przez te kilka lat pracy nad tym nałogiem, udało mi się wypracowywać nowe nawyki i nowe spojrzenie na zakupy, ale...

Czasem, mimo, iż z minimalizmem znam się już od kilku dobrych lat, wciąż powracają do mnie myśli o tym, by iść na zakupy i nakupić sporo pięknych, w ogóle niepotrzebnych mi rzeczy. Takie myśli wracają do mnie w trudniejszych momentach mojego życia - gdy zmagam się z jakimiś problemami, gdy dopada mnie "dół", gdy czuję, że nie jestem wystarczająco dobra - wtedy słyszę gdzieś z tyłu głowy cichy głos, który mówi "idź na zakupy, poczujesz się lepiej", "kupisz coś sobie, bo na to zasługujesz".

Czasem "wyskoczy" mi też jakaś reklama podczas przeglądania stories na Instagramie. Np. Ta idealna beżowa bluzka, z bawełny organicznej, która wspaniale wpasowałaby się w moją garderobę, bo w sumie to nie mam za dużo tych bluzek z długim rękawem. I ona tak ładnie wygląda na kilku dziewczynach, które obserwuję, świetnie podkreśliłaby moją figurę, podobno jest bardzo wygodna... Uwielbiam ten materiał...

Albo ta piękna szafka pod telewizor, drewniana, dobrej jakości, od polskiego producenta. Wreszcie wyglądałaby estetycznie. Super byłoby mieć tę szafkę, tym bardziej, że ostatnio kilka razy usłyszałam, że minimalizm to nie jest tandeta (a moje meble są tanie i tandetne, więc minimalistce nie wypada mieć takiego wnętrza), zrobiło mi się przykro, ale postanowiłam się tym nie przejmować. I co? Jednak w głębi się przejęłam, bo ileś tygodni później mam ochotę kupić tę szafkę, by mieć w domu estetyczny mebel. Czy to w ogóle jest moja własna potrzeba? Chyba nie, ale cały czas za mną ta szafka "chodzi"...

I wiecie, jak tak sobie posłucham tego mojego wewnętrznego dialogu, jak następnie go sobie zapiszę w dzienniku i czytam, to mam wrażenie jakbym słyszała monolog głównej bohaterki filmu "Wyznania zakupoholiczki", która próbowała sama sobie wytłumaczyć dlaczego zakup bardzo drogiego szalika (na który praktycznie nie było ją stać), jest dobrym wyborem. Patrząc na ten dialog z perspektywy, widzę, że ulegam reklamie lub wpływom opinii innych osób. Zwykle nie kupuję w rezultacie tych rzeczy, ale te ("zachciankowe") myśli krążą sobie czasem w mojej głowie (szczególnie, gdy mam trudniejszy czas).


Minimalizm nie eliminuje zachcianek


Zakupowe zachcianki, mimo mojej minimalistycznej podróży, pozostały ze mną. Oczywiście pojawiają się one dużo rzadziej, a ja świadomie staram się im nie ulegać i nie biegnę do sklepu nakupić wszystkiego, co wpadnie mi w ręce. Nie zawsze jednak jest to łatwe i wymaga wysiłku, świadomości, wytrwałości.

Na początku minimalistycznej drogi miałam jednak taką wizję siebie, która nigdy już nie daje się nabrać na żadną reklamę, która po prostu jest w 100% odporna na zachcianki. Myślałam sobie "o, kiedyś to będę taką minimalistką, która nigdy, ale to nigdy już nie zrobi nieprzemyślanych zakupów i nie musi się męczyć z zachciankami, bo ich po prostu nie ma", w rzeczywistości była to pułapka myślowa i chęć bycia perfekcyjną w tym, co robię. Pamiętam, że, gdy skonfrontowałam się po jakimś czasie z rzeczywistością, i dostrzegłam, że jednak te zachcianki wciąż (dużo rzadziej, ale jednak) będą ze mną, czułam, że nie spełniłam postawionych sobie wymagań. Zaczęłam sobie to wyrzucać.

Na szczęście później doszłam do tego, że nie muszę być idealna, że tak się nawet nie da, że wyrzucanie sobie posiadania zachcianek jest dla mnie samej po prostu krzywdzące. I właśnie dlatego piszę ten post. Żeby przypomnieć i sobie i Wam o tym, iż minimalizm nie oznacza bycia perfekcyjnym i stania się pozbawionym ludzkich odruchów "robotem" w celu wyzbycia się jakichkolwiek zachcianek. Zachcianki będą się czasem pojawiać - u jednej osoby bardzo, bardzo rzadko, a u innej częściej. I to, co możemy w tej sytuacji zrobić, to nauczyć się jak na te pojawiające się czasem zachcianki reagować.


Sposoby na zakupowe zachcianki


1. Nie wyrzucaj ich sobie i nie wściekaj się na siebie. Pamiętaj o tym, że jesteśmy tylko ludźmi i będziemy mieć czasami różne zachcianki, tym bardziej, że jesteśmy na co dzień bombardowani reklamami. Bądźmy dla siebie łagodniejsi i bardziej wyrozumiali. Nie musimy być "idealnymi minimalistami", by móc korzystać z założeń tej filozofii.

2. Co do reklam - możemy spróbować ograniczyć ich źródła w naszej codzienności (np. poprzez rezygnację z fb, detoksy od Internetu), wtedy tych zachcianek w naszej codzienności może pojawiać się mniej.

2. Zauważ moment, w którym pojawia się zachcianka. Weź kilka głębokich oddechów i zadaj sobie pytania - w jakiej teraz jestem sytuacji? Jakie emocje odczuwam? Co się takiego wydarzyło/wydarzy, że mam ochotę na zakupy?

3. Zastanów się nad tym jakie swoje potrzeby zaspokajasz na zakupach lub kupując daną rzecz (np. potrzeba bezpieczeństwa, zaopiekowania, wyjścia z domu, potrzeba nowości, bycia zauważoną, lubianą itd.). Pomyśl nad tym w jaki (inny niż zakupy) sposób możesz zaspokoić te konkretne potrzeby. Jakie inne aktywności byłyby dla Ciebie w takiej sytuacji wspierające i korzystne? Możesz stworzyć sobie swoją własną listę aktywności, które sprawiają Ci radość, relaksują Cię i w momencie, gdy czujesz potrzebę kompulsywnych zakupów, sięgnąć to takiej listy.

4. Wypisz na kartce swój wewnętrzny monolog (fragmenty moich dwóch przykładowych monologów podałam wyżej w tym tekście) - to, co myślisz o konkretnym produkcie lub o samej o chęci zakupów. Napisz o tym skąd ta chęć się wzięła, co chcesz kupić i dlaczego, od kiedy znasz ten produkt, co Ci się w nim podoba itd. Następnie przeczytaj ten tekst (jeśli chcesz możesz dać go do przeczytania na głos innej, nieoceniającej Cię osobie). Dzięki temu możesz zyskać inną perspektywę - dostrzec skąd wzięła się zachcianka i co Tobą w tej sytuacji kieruje i tym samym ustrzec się przed zakupem, a także zrozumieć siebie trochę lepiej. 

5. Spróbuj notować sobie swoje zachcianki i sytuacje, w których się pojawiają, by wyłapać to, co konkretnie zachęca Cię do zakupów. W rezultacie po jakimś czasie (uzupełniania notatek i dostrzegania Twoich schematów działania) będziesz miał/a świadomość, że w danej sytuacji możesz być podatna/y na dodatkowe zachcianki.

6. Możesz również zapisywać sobie swoje zachcianki - przeznaczyć do tego np. tablicę na Pintereście albo stworzyć sobie jakiś dokument z linkami / fotografiami / nazwami tych produktów. Mi osobiście takie zapisanie konkretnej rzeczy, która jest zachcianką, daje poczucie ulgi, bo wiem, że zapisałam sobie ją w tamtym miejscu i mogę do niej wrócić za jakiś czas. Jeśli przez tydzień zdążę o niej zapomnieć, to usuwam ją z listy, a jeśli ta konkretna rzecz mimo wszystko powraca do mnie w myślach przez długi czas (np. przez 4 miesiące), to może się okazać, że rzeczywiście tego potrzebuję i mogę rozważyć zakup. Minimalizm nie oznacza w końcu ascezy - minimaliści też kupują rzeczy, ale mogą się starać to robić w bardziej przemyślany i praktyczny dla siebie sposób.

7. Doceń rzeczy, które już posiadasz - poczuj wdzięczność za nie i naprawdę doceń je w swojej codzienności. Jeśli skupiamy się na tym, co już mamy i doceniamy to, zachcianki mogą pojawiać się rzadziej.

8. Przeczytaj książkę T. Button, "Masz wszystko, czego potrzebujesz", która przybliża tematykę praktyk stosowanych przez marketingowców, mających na celu sprzedanie nam jak największej liczby rzeczy. Dzięki znajomości takich praktyk marketingowych, łatwiej będzie nam je wyłapać i tym samym się na nie nie nabrać (albo zorientować się, że właśnie w myślach się na nie nabraliśmy).

9. Daj sobie przestrzeń na czucie, na akceptację, na tolerowanie swojej własnej "nieperfekcyjności" (nie tylko w odniesieniu do zachcianek). Pamiętaj, że każdy popełnia błędy. Nawet jeśli bardzo się starasz, ale dasz się czasami ponieść swojej zakupowej zachciance, to warto znaleźć wtedy dla siebie więcej miłości, współczucia - znalazłeś/aś się w swoim starym schemacie myślenia i działania, dałeś/aś się mu porwać. Nie jest to dziwne, tym bardziej, jeśli przez wiele, wiele lat myślałaś/eś właśnie w ten sposób, a teraz (dopiero od jakiegoś czasu) uczysz się to odmieniać. To czasami będzie powracać (co jest naturalne), przypominać o sobie (ale z czasem coraz rzadziej).

10. Jeśli pojawia się zachcianka, przypomnij sobie o swoim celu, o swoich marzeniach, o swoim własnym "dlaczego", o tym, co jest dla Ciebie najważniejsze i na co chcesz przeznaczać posiadane przez siebie środki. Pomyśl o tym, że jeśli teraz nie zakupisz tej (tak naprawdę niepotrzebnej Ci) rzeczy, to możesz później przeznaczyć te pieniądze na coś dla Ciebie naprawdę ważnego, na spełnienie jakiegoś wyjątkowego dla Ciebie marzenia.



Jestem ciekawa, jak Wy podchodzicie do swoich zakupowych zachcianek? Jeśli macie ochotę, dajcie znać w komentarzach 😊.

6 komentarzy:

  1. Pięknie piszesz;)
    Zgadzam się, ze filozofia minimalizmu nie usunie z naszego życia zachcianek. No i jesteśmy też po prostu ludźmi, popełniamy błędy. Nie jesteśmy perfekcyjni i powinniśmy to zaakceptować, wtedy żyje się łatwiej ;)
    Ja też ciągle miewam zachcianki, ale najważniejsze jak nim nie ulegam. Też korzystam z Pinteresta. Największy problem miałam z kosmetykami, więc jak mi coś "wpadnie w oko" to właśnie tam przypinam i zostawiam. Jak kończy mi się np krem to zaglądam czy jest tam coś co chciałam koniecznie mieć, jeśli dalej chcę to kupuję, jeśli nie to usuwam z tablicy. To bardzo fajny sposób;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo za miłe słowa :) i cieszę się, że takie podejście do minimalizmu i zachcianek też do Ciebie przemawia :). Korzystanie z tablic na Pintereście w taki przemyślany, praktyczny dla nas sposób (by zapisać sobie coś, np. swoje zachcianki na później), to świetna sprawa, super, że Tobie także służy ten sposób :).

      Usuń
  2. Wszyscy mamy zachcianki i swoje potrzeby! Grunt to starać się ograniczać zakupy spontaniczne, a decydować się na przemyślane i potrzebne zakupy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, myślę, że warto o tym pamiętać, że mimo wszystko zachcianki będą się pojawiać i posiadanie ich nie jest niczym złym :). A wyrobienie sobie zdrowszych nawyków zakupowych rzeczywiście bardzo ułatwia sprawę radzenia sobie z tymi zachciankami (choć nie zawsze jest to łatwe), warto próbować :).

      Usuń
  3. Właśnie te “zachciankowe” zakupy mogą najmocniej namieszać w głowie, niestety! Dlatego też super, że dzielisz się we wpisie sposobami na takie niespodziewane decyzje zakupowe - jak ich unikać bądź jak z nimi walczyć, gdy już zaczynamy je rozważać. Tak jak piszesz, niełatwo osiągnąć poziom idealny, ale zawsze warto dążyć do większej świadomości dokonywanych decyzji. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy artykuł. Ja wychodzę z założenia, że nie można przechodzić ze skrajności z skrajność i przesadne oszczędzanie to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń