środa, 3 marca 2021

O wyjątkowej książce - "Droga artysty"


W ciągu ostatnich miesięcy kilkukrotnie wspominałam na Instagramie o pewniej książce, która obudziła we mnie pokłady kreatywności - „Droga artysty”, to wyjątkowa pozycja, która odmieniła moją codzienność na lepsze. Dziś chciałabym więc poświecić jej osobny wpis i opowiedzieć o moich wrażeniach po lekturze. Swoje recenzje zwykle udostępniam na Instagramie lub na profilu Lubimy czytać, jednak książka ta aktualnie znajduje się na mojej liście "książek zmieniających życie", pomyślałam więc, że zasługuje na oddzielny wpis także tutaj.


Jak trafiła do mnie Droga artysty?

O książce "Droga artysty" usłyszałam od przyjaciółki, która podzieliła się ze mną wieloma wartościowymi refleksjami, zainspirowanymi lekturą tej pozycji. Poczułam się na tyle zachęcona, że nie mogłam się doczekać, aż doczytam wszystkie poprzednie lektury, by móc zacząć czytać tę książkę. W końcu jednak się doczekałam i w grudniu zaczęłam przygodę z "Drogą artysty".


Droga artysty - inspirujący kurs



Droga artysty, to tak naprawdę 12-tygodniowy kurs, który zawiera w sobie nie tylko wartościowe treści (do czytania), ale także wiele praktycznych zadań i ćwiczeń. Zabierając się za lekturę dobrze jest mieć na względzie fakt, iż podczas trwania kursu będziemy poświęcać czas na wykonywanie zadań oraz swoją uwagę na to, by skupić się na odnoszeniu tej nowej wiedzy do siebie. Autorka będzie na kartach książki zachęcać nas do tworzenia nowych nawyków - np. codziennego zapisywania kilku stron o poranku (by wypisać się z tego, co siedzi nam w głowie), do cotygodniowego spotykania się ze sobą na „artystycznej randce” i przede wszystkim do próbowania nowych rzeczy, poszukiwań tego, co sprawia nam radość, co możemy tworzyć. Dodatkowo będziemy podczas kursu przerabiać różne kwestie, które mogą powodować nasze artystyczne zablokowanie, zagłębiać się w schematy, które są zakorzenione w naszych myślach, może nam to więc przynieść wiele emocji, odczuć, czasem też budzić dyskomfort, który jednak często jest potrzebny, by uświadomić sobie istotne kwestie (dla naszego "artystycznego odrodzenia"). Jest to więc lektura angażująca fizycznie oraz emocjonalnie i dobrze jest mieć to na uwadze zanim zabierzemy się zaczytanie.

 

 

Pomoc dla "zablokowanych artystów"

 

Jest to także książka, która ma potencjał, by pomóc „zablokowanym artystom", którzy żyją w naszych wnętrzach. Chciałabym tu zaznaczyć, iż książka ukazuje, że każdy z nas może być artystą, nie tylko osoby, które zajmują się jakąś twórczością profesjonalnie, bo sztuka wcale nie musi być czymś profesjonalnym, by stanowić wartość, by być inspirująca. Sztuka to nie tylko wybitne obrazy, przedstawienia teatralne - sztuką może być np. pieczenie ciasta, czy prosty rysunek wykonany stemplami z ziemniaka. Autorka ukazuje, iż z radości tworzenia może skorzystać każdy, nie tylko osoby, które mają już na co dzień do czynienia w jakiś sposób ze sztuką. Z pewnością udało się jej także odblokować moją wewnętrzną artystkę i obudzić we mnie prawdziwą radość z tworzenia (całkiem prostych i nieprofesjonalnych rzeczy).



Jak książka zmieniła moje podejście do tworzenia?

 

Zanim przeczytałam tę książkę tworzyłam, ale nie potrafiłam cieszyć się z owoców mojej pracy i z tego, co udało mi się zrobić. Gdy udało mi się coś stworzyć, mówiłam do siebie „ok, może być, zrobiłaś to, teraz czas na kolejny projekt”, w ogóle nie czułam ekscytacji i satysfakcji.

Tworząc, często wyrzucałam sobie, że coś, co robię nie jest do końca idealne, że można zrobić to lepiej. Często też w ogóle rezygnowałam z jakiegoś projektu od razu zakładając, że mi się nie uda. Porównywałam się z innymi, myśląc, że nie jestem wystarczająco dobra w tym, co robię, a moje dzieła są niewystarczająco profesjonalne.

 

Dopiero lektura książki „Droga artysty” zaczęła coś we mnie zmieniać w tym temacie. Stopniowo zaczęłam zwracać się ku sobie, ku temu, co ja chcę przekazać światu, co sprawia mi prawdziwą radość. Zrozumiałam, że tworzenie (czegokolwiek - rysunków, tekstów, szycie, nagrywanie filmów, gotowanie itd.) może obudzić we mnie spontaniczność podobną do tej, którą widzimy u małych dzieci. I to jest takie piękne, że właśnie dzięki wyrażaniu siebie poprzez twórczość mogę celebrować też tą dziecięcą część siebie.

Zrozumiałam, że tworzenie może być zabawą, ale my, jako dorośli, czasem o tym zapominamy i chcemy tę twórczość „ujarzmić”, chcemy, by wszystko od razu wyszło idealnie, było takie „poważne” i „dorosłe”, zapominamy o tym jak to jest bawić się sztuką i zrobić coś tylko i wyłącznie dla dobrej zabawy.

Jeśli jednak wsłuchamy się w ten wewnętrzny głos małego artysty, który jest w nas i chce po prostu przy tworzeniu dobrze się bawić, czasem pobrudzić, powygłupiać, zrobić coś nie tak jak „się powinno”, możemy odkryć, że to także dzięki tej dziecięcej spontaniczności, która w nas drzemie, jesteśmy w stanie tworzyć rzeczy, które przynoszą nam przyjemne uczucie satysfakcji, spełnienia i ciepła w sercu.


Dzięki lekturze książki zaczęłam także stopniowo poświęcać coraz więcej czasu temu, co sprawia mi radość i skupiać się na samym rezultacie (tego, co tworzę), a bardziej na czerpaniu radości z tego procesu.

Zrozumiałam też przyczyny mojego twórczego zablokowania w różnych kwestiach i dotarłam do sedna wielu schematów powstrzymujących mnie przed tworzeniem, które były mocno zakorzenione w moim umyśle.

Książka przypomniała mi też o moich zapomnianych i utraconych hobby z dzieciństwa. Zaczęłam zastanawiać się jak mogłabym przemycać je do mojej codzienności i otworzyłam się na ponowne spróbowanie robienia rzeczy, które kiedyś przynosiły mi radość, a nie spotkały się z aprobatą otoczenia w latach mojego dzieciństwa. Myślę, że jest to naprawdę wartościowe doświadczenie i czuję się trochę tak jakbym odzyskiwała te utracone cząstki siebie.

 

 

„Duchowe” podejście do tworzenia

 

 

Chciałabym też dodać, że książka ta może nie przypaść każdemu do gustu, ze względu na to, iż autorka często nawiązuje do aspektu duchowego i Boga (wiec jeśli jesteście np. 100% ateistami, może być to dla Was triggerujace). Mówi o tym, iż wszechświat sprzyja nam w tworzeniu i może nas natchnąć do twórczej pracy, zsyłać nam inspirujące pomysły. Co prawda, autorka wyraźnie zaznacza na początku książki, iż możemy zastąpić sobie używane przez nią zwroty - „Bóg sprzyja mojej twórczości”  na takie, które będą współgrać z naszym postrzeganiem duchowości - np. wyrażeniem „Wszechświat sprzyja mojej twórczości” (i dla mnie osobiście to jest właśnie stwierdzenie, z którym mogę się zgodzić, więc w ten sposób sobie je zastępowałam) lub "podążam we właściwym kierunku" itp. Autorka dodaje także, iż nie trzeba wierzyć w Boga, aby móc skorzystać z wiedzy zawartej w książce.


Ja, choć początkowo miałam lekkie opory wobec tego "duchowego postrzegania" twórczości (ponieważ aktualnie nie wierzę w Boga, a na pewno nie w taki „standardowy” sposób - długo by opisywać moje własne, niezwiązane z jakąkolwiek religią podejście do tego tematu), to w rezultacie udało mi się dostosować je do siebie, ponieważ wierzę w przesłanie, że wszechświat nas wspiera (nie pod postacią stwórcy, ale bardziej jako forma „energii”), a więc podejście autorki było dla mnie czymś nowym (początkowo dziwnym), ale inspirującym.



Komu poleciłabym lekturę?


Poleciłabym ją przede wszystkim osobom otwartym (na zmiany i wewnętrzne przemiany), chętnym na poznanie nowego podejścia do tworzenia, takim, które nie czują radości z tworzonych przez siebie dzieł. Z pewnością na lekturze mogą skorzystać także zablokowani artyści, którzy nie wiedzą gdzie podziały się wszystkie ich inspiracje, motywacja do działania, a także osoby, które myślą, iż one nigdy nie tworzyły i się do tego w ogóle nie nadają lub gdzieś po drodze zatraciły kontakt z tym co w ogóle lubią (tworzyć, robić dla czystej przyjemności). Jeśli chcesz być bardziej twórczy/a na co dzień, mieć więcej radości ze swojej codzienności i odnajdować w tych małych rzeczach (takich jak gotowanie, spacer, spontaniczny taniec w rytm ulubionej piosenki) więcej radości, to ta lektura może być dla Ciebie sporym wsparciem💗.



Droga, w którą warto wyruszyć

 

Podczas ostatnich 12 tygodni spędzonych z tą wyjątkową książką, przeszłam piękną drogę. To było niesamowite, wewnętrzne przeżycie (uzewnętrzniane także działaniem), wyjątkowy czas pełen nowych pomysłów, czasu z twórczą ekspresją, otwierania się na nowe rzeczy (a to tak naprawdę dopiero początek i wiem, że przede mną wciąż jeszcze wiele twórczych odkryć, przełomów). Jestem niesamowicie wdzięczna za to, iż takie pozycje powstają i że ta książka trafiła w moje ręce. Jeśli jesteście gotowi na wyjątkową przygodę w głąb siebie, na odkrywanie swojej twórczej odsłony, to zachęcam Was do spotkania się z tą wyjątkową lekturą.




2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa recenzja. Myślę, że przekonałaś mnie do kolejnej lektury i „Droga artysty” niedługo pojawi się u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że recenzja Cię ujęła i życzę miłej lektury :)

      Usuń